poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział XVI

- Wiesz możesz mnie już puścić... - odezwałam się po kilku minutach, podczas których Jack nadal trzymał moją rękę.
- A no tak, przepraszam zamyśliłem się - powiedział wypuszczając dłoń.
Dalej szliśmy w niezręcznym milczeniu. Widziałam, że chłopak trochę się speszył, a ja nie wiedziałam jak zacząć rozmowę.
- W sumie nie wiem gdzie idziemy. Znasz jakieś fajne miejsce? - zapytałam po chwili i spojrzałam na niego.
- Oczywiście, że do parku, rozejrzyj się wokół. Wiśnie kwitną, kwiaty spadają, a taki park to bardzo roma... znaczy się, fajne miejsce - zająknął się i podrapał nerwowo po głowie.
W tamtej chwili nareszcie do mnie dotarło. Wcześniej miałam tylko podejrzenia i ukryłam je głęboko z tyłu, myśląc, że w końcu zniknął, a wszystko to było przywidzeniami. Jednak jego zachowanie, postawa, zmienił się zauważalnie, a ja byłam głupia i wszystko ignorowałam. Wtedy zauważyłam, że Jack mnie lub, lubi bardziej niż dotychczas. Zaczęłam uważnie się w niego wpatrywać, zwracając większą uwagę na wygląd zewnętrzny. Ciemne, zwichrzone włosy opadały mu na oczy, a na policzkach wciąż gościł lekki rumieniec, patrzył uparcie przed siebie, ignorując to, że mu się przyglądam. W końcu zerknął na mnie, a ja nie spuściłam wzroku, próbując zrobić stanowczą minę.
- Już prawie jesteśmy. - Weszliśmy przez bramę do parku.
Wszędzie spadały płatki kwiatów, a pod drzewami siedziały rodziny, zachwycając się widokiem kwitnących wiśni. Musiałam przyznać, że ten widok zawsze mnie zachwycał.
 Przeszliśmy przez mostek, a później skręciliśmy w boczną alejkę, oddalając się od głównej drogi, przy której rosły drzewa. Im szliśmy dalej, było im mniej, ale nagle Jack wszedł na trawnik i wszedł między krzewy.
- Ej co ty robisz? - Zostałam na ścieżce i zastanawiałam się co mam zrobić. - Dobra czekaj już idę.
Ruszyłam za nim i gdy już się przedarłam zaparło mi dech z zachwytu. Jack stał pod ogromną wiśnią, a woków wirowało mnóstwo jasnoróżowych płatków. Podeszłam powoli wciąż zachwycając się widokiem.
- To jest naprawdę piękne - odezwałam się po chwili.
- Lisette wiesz od tamtej chwili na basenie... - zaczął, ale ja mu przerwałam.
- Daj już spokój, wiesz przecież, że było minęło. - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego, a ona na mnie.
- Nie chodzi o to, bo tak naprawdę ja cię polubiłem, nawet bardzo, a nawet chyba bardziej niż kiedykolwiek.
- Ja też cię polubiłam, porównując nasze dawne czasy to zmieniłeś się nie do poznania. - Szturchnęłam go lekko w bok, a on wtedy złapał mnie na ramiona i patrzył prosto w oczy.
- Lisette ja zmieniam się dla ciebie, chcę być ciebie wart, być wystarczająco dobry, bo ja... ja cię kocham.
Wiatr smagnął mnie prosto w twarz, a kwiaty zawirowały. Powiedział to, a ja zamarłam. Nie mogłam mu powiedzieć, że nie odwzajemniam jego uczuć, ale wiedziałam, że jednak coś się we mnie poruszyło, gdy usłyszałam jego wyznanie. Nie wiedziałam jak mam się zachować i co mu odpowiedzieć.
- Jack, ja nie wiem... - W tym momencie zadzwonił mój telefon, a ja byłam wdzięczna, że mogłam oderwać się od tej rozmowy.
- Hej gdzie ty jesteś? - usłyszałam w słuchawce głos Kate i oprzytomniałam.
- Co? W parku, a która godzina?
- Aha fajnie to streszczaj się, bo dziewczyny przychodzą za 20 minut.
- Dobra już biegnę - powiedziałam i rozłączyłam się.
Spojrzałam na chłopaka, który stał obok, jednocześnie zniecierpliwiony, a także niepewny i przestraszony. Przytuliłam go mocno na chwilę, a później spojrzałam i powiedziałam to co czułam.
- Jack ja nie wiem, co mam zrobić. Coś się zmieniło i nie jesteśmy tacy sami, jednak proszę daj mi trochę czasu, muszę pomyśleć. O tym co do ciebie czuję i o nas. 
- Dobrze, poczekam ile trzeba będzie. - Uśmiechnął się lekko, a mi kamień spadł z serca.
- Dziękuję za to, że mnie tu zabrałeś, ale dałam ci trochę więcej niż pięć minut i jestem spóźniona - zaśmiałam się drętwo i po chwili umilkłam. - Muszę już wracać. Dziękuję... za wszystko - Przytuliłam go jeszcze raz i ruszyłam biegiem do domu.
Zerknęłam jeszcze za siebie i zobaczył jak stał tyłem do mnie, patrząc na ogromne drzewo. Uśmiechnęłam się pod nosem i przedarłam się przez krzaki. Potem już przez cały czas nie zwalniałam z tempa, żeby zdążyć.
- No nareszcie jesteś - usłyszałam Kate i minęłam ja w drzwiach.
- Lecę wziąć prysznic, jakby dziewczyny wpadły to weź je na ogródku ogarnij, a ja zaraz przyjdę. - Wbiegłam po schodach i weszłam do łazienki.
Po szybkim obmyciu, owinęłam się w ręcznik, wzięłam rzeczy i ruszyłam do mojego pokoju. Rzuciłam ciuchy na krzesło i obróciłam się.
- Aaaaa! Co ty tu robisz! - wrzasnęłam, mocniej przytrzymując ręcznik.

Coś od Pauli:
No spore opóźnienia, ale już niedługo powinno być ok. Nie miałam internetu, a później weny, ale coś tam wyskrobałam xD Ostatnio się tak zastanawiałam, że chyba powinnam uszczuplić wszystko trochę, pominąć parę sytuacji, bo inaczej blog będzie za długi, a najlepsze jest to, że mam pomysł na drugą część xD Myślenie do przodu huehue. No to by było na tyle. Dzięki za wszystko ^^

3 komentarze:

  1. Rozdział za krótki.....taka chwila i go nie ma. Oczywiście jest duża poprawa i mi się praktycznie każdy rozdział podoba, tylko zawsze jest tego ciut mało. Znalazłam jakieś 2 literówki, ale to nieważne :)
    Co do wcześniejszego komentarza...nie tylko ja czytam, bo zwraca, uwagę na ilość wejść a one rosną nawet gdy ja nie wchodzę. Wiem, że wolałabyś więcej komentarzy i sama nie rozumiem, dlaczego tylko ja komentuję. Powinno to robić więcej osób, ale no cóż niestety. Moim zdaniem ten, kto czyta powinien również komentować. Chyba każdy, kto pisze bloga to rozumie.
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być 'zwracam' a nie 'zwraca,' sorki :)

      Usuń
    2. Tak jest krótki, ale jakoś nigdy nie umiałam pisać długich rozdziałów xD Nawet po przerwie i jak wena mnie weźmie to wychodzi na jedno, zresztą jak widać.
      Już powinnam się przyzwyczaić do ilości komentarzy, ale przynajmniej wejść jest sporo ^^
      Dzięki za koment :D

      Usuń