środa, 2 lipca 2014

VII

Obudziłam się w nocy, czując ból w nodze. Nie był wyjątkowo wielki, ale nie pozwalał mi spać. Było dopiero po drugiej, więc ciocia spała. Wstałam zdrętwiała z kanapy i pokuśtykałam do kuchni po jakieś proszki. Wzięłam te co kupiłam ostatnio w aptece, jakieś przeciwbólowe. Potem ruszyłam do mojego pokoju z zamiarem pójścia spać. Otworzyłam drzwi i zauważyłam, że na moim własnym, prywatnym łóżku położył się Neko.
- Złaź - powiedziałam stanowczo, wskazując na jego posłanie.
On spojrzał na mnie jak na idiotkę, ale posłusznie zszedł z łóżka, a ja położyłam się i przykryłam kołdrą prawie od razu zasypiając.
No i po raz kolejny obudziło mnie słońce. Nareszcie kiedy mogę się wyspać w wakacje, bo nie muszę lecieć do pracy, to i tak wstaję wcześnie.
- Ehh zgaś się  - mruknęłam i nakryłam głowę poduszką.
Jednak nie mogłam dalej spać, więc wychyliłam głowę i spojrzałam na zegarek. Było parę minut po ósmej, a ja postanowiłam wstać.
 Nie wiedziałam co mam robić, skoro nie mogłam przemęczać nogi. Poczytałam chwilę, pogłaskałam Neko, podglądałam sąsiadów, a potem poszłam załatwić poranną toaletę. Stałam w łazience i patrzyłam na swoje odbicie.
- Co jest ze mną nie tak?- zapytałam siebie.
Czasami tak mnie nachodziło i zadawałam sobie różne pytania. Myślałam dlaczego akurat ja widzę duchy? Skąd to się w ogóle wzięło? Czy są inni tacy jak ja? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Po długim sterczeniu w jednym miejscu, udałam się w końcu na śniadanie. Ciocia zrobiła mi kanapki  i zostawiła kartkę.
Kazała mi się nie przemęczać, nie wychodzić z domu i w ogóle być grzeczną. Usiadłam przy stole i beznamiętnie zaczęłam przeżuwać, gapiąc się w okno. Nagle z odrętwienia wyrwał mnie stacjonarny telefon, który zaczął wygrywać wkurzającą melodyjkę. Podniosłam się i odebrałam.
- Halo?
- Lisette Scarlet? - Usłyszałam w słuchawce męski głos.
- Przy telefonie i nie przyjmuję żadnych ofert ani promocji - odpowiedziałam znudzonym głosem.
- My w innej sprawie, a mianowicie chodzi tu o panią.
Zaczęło się, zaraz usłyszę: ,,Przygotowaliśmy specjalną ofertę w sam raz dla pani''.
- Tak w czym mogę pomóc? - Zapytałam nie kryjąc irytacji.
-  To my pomożemy pani, ale niestety nie jest to rozmowa na telefon, proponuję spotkanie.
Dzwoni do mnie obcy gość, proponuje mi jakąś pomoc nawet nie wyjaśniając kim jest. To było podejrzane i dziwne, a do głowy zaczęły mi napływać myśli o różnych zboczeńcach, którzy wykorzystują takie naiwne dziewczyny.
- Dziękuję, ale nie skorzystam, do widzenia. - Odłożyłam słuchawkę i wzięłam się za sprzątanie po śniadaniu. Potem poszłam do pokoju i zaczęłam się nudzić. Wprawdzie zainteresował mnie ten telefon, ale tylko trochę, nie aż tak, żeby nie dawało mi to spokoju. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam mój blok do rysowania.
Nie mogłam znaleźć natchnienia, a zwykle rysowanie przychodziło mi łatwo. Zakręciłam się parę razy na krześle, patrząc w sufit. Jak ja się nudziłam to wiem tylko ja, gdybym mogła gdzieś wyjść nie było by problemu i znalazłabym sobie zajęcie. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać sobie obrazki na różnych stronkach. W pewnym momencie zauważyłam taki, który mnie zainteresował, a mianowicie nie sam obrazek, ale przedmiot, który był w centrum. Gitara. Nagle, nie wiadomo skąd naszła mnie chęć posiadania tego instrumentu. Podniosłam się i podeszłam do mojej skarbonki. Przyznam, że trochę uzbierało mi się pieniędzy i nawet jak kupię gitarę to sporo mi zostanie. Podjęłam decyzję w mgnieniu oka i nawet nie wiem dlaczego tak nagle. Miałam taki kaprys? Weszłam w sklep internetowy i zaczęłam poszukiwania. Zrezygnowałam po paru minutach, gdy zaczęły pojawiać się pierwsze wątpliwości. Po co mi gitara? Kto mnie nauczy grać? Jeśli nawet nauczę się grać to po co? Muzyka jakoś nigdy mnie specjalnie nie pociągała i nie była moją pasją. Wyłączyłam laptopa i westchnęłam.
- Neko idę oglądać telewizję, idziesz ze mną? - Kot siedział na parapecie i mnie ignorował, więc wzruszyłam ramionami i zeszłam na dół.
Usiadłam na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy program. Wiadomości. Pogoda. Teleturniej. Przełączałam kanały po kolei, ale żaden mnie nie zainteresował. Po paru minutach znowu zadzwonił telefon, a ja niechętnie podniosłam się z kanapy.
- Halo?
- Witam, mogę rozmawiać z Lisette Scarlet? - Ponownie rozpoznałam po głosie, że to mężczyzna.
- Tak w czym mogę pomóc?
- Z tej strony James Rich, dzwonię do pani z powodu pewnej nietypowej sprawy.
- Mianowicie?
- Jestem członkiem agencji, która rekrutuje takie osoby jak pani i jeśli jest pani zainteresowana i chciałaby dowiedzieć się więcej zapraszam do naszej placówki, która mieści się w centrum przy ulicy Bernes i...
- Nie dziękuję, nie jestem zainteresowana - powiedziałam dobitnie i odłożyłam słuchawkę, nawet nie dając gościowi skończyć.
- Co oni dzisiaj z tymi telefonami do mnie - mruknęłam do siebie.
Wróciłam na kanapę, oddając się do reszty odmóżdżaniu przez telewizję. Leżałam tak jeszcze do południa, a potem zrobiło się tak nieznośnie gorąco, że nie mogłam wytrzymać. Kocham lato, ale te upały mogą naprawdę człowieka dobić. Wzięłam z zamrażarki mojego ulubionego loda, do lodówki włożyłam wodę i poczłapałam do wiatraka, który mógł mnie ochłodzić. Po prostu włączyłam go i usadowiłam się wygodnie naprzeciwko, a od razu zrobiło mi się lepiej.
Ciocia wróci z pracy za parę godzin więc miałam jeszcze sporo czasu dla siebie. Zaczęłam myśleć o tych telefonach, gitarze, Kate i o masie innych rzeczy. W końcu moje myśli powędrowały do chłopaka, który mnie uratował. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że mignęły mi blond włosy. Chyba. Zrezygnowałam z dalszego rozkminiania tego tematu i postanowiłam pogadać z Kate, może ona w końcu zaradzi coś na moją nudę. Właśnie szukałam mojej komórki, gdy zaczął dzwonić stacjonarny telefon. Nie miałam zamiaru odbierać, siedziałam przez chwilę w miejscu czekając, aż w końcu dźwięk ucichnie. Potem jednak nie wytrzymałam i w końcu odebrałam.
- Halo?
- Witam mogę rozmawiać z Lisette Scarlet?
- Niestety nie ma jej teraz w domu. Proszę zadzwonić jutro - powiedziałam i od razu odłożyłam słuchawkę.
Potem wróciłam do poszukiwania mojego telefonu, a gdy go znalazłam od razu zadzwoniłam do Kate. Gdy usłyszałam jej głos od razu się ucieszyłam. Spędziłyśmy  na rozmowie prawie dwie godziny, przecież musiałyśmy sobie wszystko opowiedzieć, bo tyle wydarzyło się od wczoraj. W każdym razie stęskniłam się za nią. Trzeba czasem odpocząć od pewnych osób, nawet od przyjaciół, ale nie za długo. Zostałam zmuszona do czekania na jej powrót aż tydzień i miałam nadzieję, że ten czas szybko zleci.

2 komentarze:

  1. Całkiem........normalny? Tak to słowo mi odpowiada :) Całkiem normalny rozdział :) W sumie nic konkretnego się nie dzieje. Mogę podsunąć pewną radę? Jak piszesz notkę to opisuj więcej niż jeden dzień. Nie musisz opisywać miesiąca, ale np. dwa czy trzy dni przedłużyłyby rozdział i wplotły troszkę akcji do takich dni, w których nic się nie wydarza :) Wiadomo, że takie dni muszą być, bo chyba nawet batman codziennie nie ratował świata :) Tak czy inaczej rozdział (jako taki przerywnik ;P) mi się podoba. Błędów nie wyłapałam = punkt dla Ciebie :)
    A i w końcu pamiętam :) Od pierwszego rozdziału mam Ci napisać, że podoba mi się piosenka, którą wstawiłaś, ale ciągle zapominam. Potem sobie mówię, że napiszę przy następnej notce etc. etc. xD No nieważne. Ważne, że jednak zebrałam się w sobie :)
    Pozdrawiam i weny życzę,
    B.
    PS. Ja na Twoim miejscu pod notką zostawiałabym prośbę o komentarze. No w końcu jednak na tego bloga ktoś pracuje, a pracę trzeba doceniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie już mam przygotowaną całą następną notkę i tam pomijam cały tydzień xD Piosenka jest z jednego z moich ulubionych anime Fairy Tail <3 Cieszę się, że nie wyłapałaś żadnych błędów :D Staram się wszystko poprawiać, ale jak się czyta po raz setny to samo to się już raczej nie zwraca uwagi na szczegóły. No może zacznę coś pisać pod rozdziałami xD Dziękuję za opinię :)
      Pozdrawiam

      Usuń